„Wschody i Zachody. Opowieści osiedleńców w gminie Lubin” – to wyjątkowa publikacja, której promocja zgromadziła licznych bohaterów i twórców książki. W sali prezentującej wystawę „Gmina Lubin – Wczoraj i dziś” pierwsi osiedleńcy ze wzruszeniem wspominali powojenne lata, autorka książki opowiadała o tym jak publikacja powstawała, a wójt Tadeusz Kielan zapowiedział, że 16 marca wejdzie na stałe do historii gminy Lubin jako Dzień Osadnika.
Trudno było wymarzyć sobie lepszą scenografię do rozmowy o powojennych latach na tych ziemiach jak wystawa, której inicjatorem i pomysłodawcą był wójt gminy a twórcami mieszkańcy gminy Lubin, którzy przynieśli ze strychów swoich domów wiele z eksponatów.
Książka „Wschody i Zachody. Opowieści osiedleńców w gminie Lubin”, którą z dumą zaprezentowano w formie drukowanej, to w głównej mierze wspomnienia 21 osób, pierwszych osiedleńców gminy Lubin. Jej wielkim walorem edukacyjnym i historycznym są przypisy, odnośniki i wstęp nakreślający tło historyczno-polityczno-geograficzne.
W promocji książki wzięło udział kilkunastu jej bohaterów, członków ich rodzin i autorka Marlena Kovařík.
Na kartach książki można przeczytać historie ludzi, którzy opuścili swoje domu i rodziny i zostali wywiezieni w nieznane. Jeszcze wiele dni i tygodni byli przekonani, że wrócą do siebie, że to nie jest ich dom. W końcu musieli się pogodzić z tym, że II wojna światowa rzuciła ich tutaj i tutaj muszą budować swoje życie od nowa.
– Mamy co wspominać. Jak byliśmy młodzi, jak żyliśmy, jak dobrze się uczyliśmy. Wyrośli z nas nauczyciele i dyrektorzy szkół – mówiła Antonina Buchta. – Jestem bardzo wdzięczna wójtowi za ten pomysł i za tą książkę. I to nie dlatego, że tam są moje wspomnienia, ale to są wspomnienia Polski. Pochodzę z Wołynia, przyjechałam tutaj z Syberii. Na spotkaniach z młodzieżą, której opowiadam o moim dzieciństwie zawsze mówię, że dzięki Stalinowi zwiedziłam Azję, za darmo, zawiózł mnie tam, przywiózł, karmił – choć czasami marnie. I potem przyjechałam tutaj. Ale prawda jest taka, że dla nas to nie były ziemie, na których mieliśmy mieszkać, nasze walizki cały czas stały spakowane do drogi.
– W tej chwili na Dolnym Śląsku już jest piąte pokolenie. Pierwsze w zasadzie już odeszło, moje pokolenie jest drugie. Trzecie pokolenie to obecni pracownicy, czwarte jest w szkole, a piąte pokolenie chodzi do przedszkola – wylicza Franciszek Hawrysz, który jest kolejnym z bohaterów książki i znanym w regionie społecznikiem. – Sam zacząłem spisywać wspomnienia Nas było w domu ośmioro. Czwórka skończyła studia wyższe. Starsze rodzeństwo nie mogło sobie na to pozwolić ze względu na wojnę. Teraz w mojej rodzinie mamy cały przekrój społeczny – mamy w rodzinie nauczycieli, mamy lekarzy, księży, górników, nawet pracownika Unii Europejskiej.
Autorka Marlena Kovařík to wieloletnia dziennikarka i reportażystka z ogromnym doświadczeniem. Jak sama przyznaj , praca nad książką była ciekawym doświadczeniem, a historie bohaterów stały się jej bardzo bliskie.
– Uważam, że zawsze trzeba wracać do historii by znać kontekst i wiedzieć skąd pochodzimy, tym bardziej, że mieszkamy na Dolnym Śląsku – mówi Marlena Kovařík. – Wielu z nas nie może powiedzieć, że ich dziadkowie mieli tu swoich dziadków i pradziadków. Prawda jest tak, że wszyscy skądś tu przyjechali. Książką chcemy docenić ludzi, którzy tu przyjechali i budowali nasz region.
Marlena Kovařík nie ukrywa, że praca nad książką nie była łatwa i na długo pozostanie w pamięci. Jako dokumentalistka i reportażystka jedzie w teren, spotyka ludzi, słucha ich historii. A potem z tą historią trzeba się zmierzyć.
– Zawsze w takiej pracy myśli układają się w głowie, potem trzeba je przenieść na papier – mówi autorka. – Moi respondenci to ludzie bardzo otwarci. Bardzo dobrze nam się rozmawiało. Wspomnienia tych ludzi są wyjątkowe.
Tadeusz Kielan, wójt gminy Lubin nie ukrywa, że historia jest dla niego bardzo ważna. Sam jest kolekcjonerem starych przedmiotów i jest dumny z wystawy, na której młodzi ludzie mogą zobaczyć jakich sprzętów używano w gospodarstwach rolnych przed laty.
Sukcesem jest również ta publikacja, zainicjowana i wydana przez gminę. Wójt zapowiada, że to nie jest ostatnie takie wydarzenie związane z historią gminy, a już na pewno nie było to ostatnie spotkanie z osiedleńcami.
– Nasza gmina bardzo dba o tradycję i pamięć historyczną i doceniamy tych, którzy tu żyli przed laty i stworzyli naszą teraźniejszość. Takie spotkania jak to, przy okazji wydania książki, to doskonała okazja by podziękować tym ludziom i wyrazić szacunek jaki do nich czujemy – mówi Tadeusz Kielan. -To historia, którą powinni znać wszyscy, dlatego na pamiątkę dzisiejszego wydarzenia i w hołdzie bohaterom tamtych lat, będę wnioskował do radnych o ustanowienie 16 marca Dniem Osadnika w gminie Lubin. Będzie to okazja do corocznych spotkań, wydarzeń w placówkach oświatowych i wielu innych przedsięwzięć.
Tę inicjatywę wójta przyjęto na spotkaniu brawami. Obecny na sali Maciej Stefaniak, nauczyciel m.in. historii w szkole w Szklarach Górnych podkreślał, że młode pokolenie ma niewielką wiedzę na ten temat, dlatego wszelkie przedsięwzięcia, które wyjaśnią konteksty historyczne i losy Polaków w powojennej Polsce są bardzo cenne.
W pięknej scenerii wystawy ” Gmina Lubin – Wczoraj i dziś” byłą okazja do licznych rozmów, wspomnień i pamiątkowych fotografii. Każdy z uczestników spotkania miał także możliwość otrzymania książki z autografem autorki. Wiele osób prosiło również o specjalny, okolicznościowy wpis wójta Tadeusza Kielana.
Elektroniczna wersja książki „Wschody i Zachody. Opowieści osiedleńców w gminie Lubin” jest od grudnia dostępna na: stronie internetowej gminy Lubin. Z wydawnictwem książkowym można się zapoznać w gminnych i szkolnych bibliotekach.
Więcej zdjęć ze spotkania na: facebookowym profilu gminy Lubin