Cecylia Szwedo mówi, że w życiu jest na wszystko czas i miejsce. Ważne by być otwartym na ludzi, robić wspólnie coś dobrego, nie bać się nowości i cieszyć się tym co nas otacza. Odczuwa radość z każdego dnia, zarówno wtedy gdy świeci słońce, jak i gdy pada deszcz!
Rodzice Cecylii Szwedo przyjechali do Osieka z kieleckiego w 1947 roku. To jej rodzinna wieś, do której powróciła po trzydziestu latach mieszkania w mieście i oddaje jej teraz mnóstwo swojego wolnego czasu realizując różne pasje. Jako rodowita Osieczanka współtworzyła zespół Osieczanki, który aktywnie od 2018 roku prowadzi. Bardzo interesuje się historią Osieka, dokumentowała ją w specjalnej kronice, podobnie zresztą jak cały czas utrwala historię Osieczanek.
– Moja mama bardzo dużo mi opowiadała o tych powojennych latach życia w Osieku, ale ciągle czułam niedosyt, więc rozmawiałam na ten temat z wieloma mieszkańcami, także z teściem, który osiedlił się w Osieku w tym samym roku co moi rodzice. To dzięki nim wiem i dzisiaj przekazuje to innym, gdzie była na przykład karczma, a gdzie piekarnia, w której pozwalano gospodyniom piec także domowe chleby. Później ją zburzono. Mało kto wie, że w Osieku był kiedyś także Urząd Stanu Cywilnego – opowiada pokazując zdjęcia i artykuły, specjalnie wyszukane i wklejone na kroniki.
Pani Cecylia, do której wszyscy znajomi mówią Celinka, to bardzo elegancka kobieta, nie dziwi więc, że patrząc na mamę ciężko pracującą w polu i gospodarstwie chciała innego życia. Mąż również pochodzi z Osieka, miał jednak dobrze płatną pracę w kopalni, więc zdecydowali się na życie w mieście.
– Z przyjemnością zajęłam się domem i rodziną. Mieliśmy blisko rodziców na wsi i dostęp do zdrowych, świeżych produktów, więc dbałam o dom i mocno angażowałam się w życie przedszkolne i szkolne dzieci, a potem wnuków. Zwiedziliśmy też kawał świata i jestem za to bardzo wdzięczna – mówi pani Celinka. – Był krótki czas kiedy żałowałam, że nie pracuję zawodowo, ale z perspektywy czasu już nie żałuję. Wnuki już dorosły, bo najmłodsze ma 18 lat i teraz, po powrocie do Osieka mam dużo więcej czasu na realizację swoich pasji i współtworzenie życia naszej społeczności.
Tych pasji jest bardzo wiele. Nie tylko organizuje występy Osieczanek i w nich śpiewa, ale również pisze teksty piosenek, tworzy poezję, organizowała liczne okolicznościowe spotkania, pisała skecze, szykowała dekoracje, haftowała obrazy, piekła ciasta, wspierała potrzebujących, z przyjemnością odpowiada także na pomysły i inicjatywy parafialne, sołeckie i gminne. Jest m.in. laureatką gminnego i powiatowego tytułu Wolontariusz Roku. Pytana o to jak odpoczywa, mówi że na przykład robiąc papierowe okolicznościowe ozdoby – kwiaty, koszyczki, gwiazdy.
Jest zachwycająca i wyjątkowo autentyczna kiedy z pasją opowiada o swoich zainteresowaniach i działaniach. Bo jak nie wierzyć w to, że śpiewanie ma w genach po mamie, kiedy chwilę później rzeczywiście śpiewa?! A pytana o czym są jej wiersze za moment deklamuje fragment! Ceni folklor i podkreśla, że dawniej śpiewano piosenki z prostymi słowami płynącymi z serca i mówiącymi o codziennym życiu. Jego rytm wyznaczały pory roku i dnia, ciężka fizyczna praca, uczucia i marzenia. Może dlatego do dziś tak zapadają one w pamięć i serca?
Radością życia, zapałem i entuzjazmem mogłaby obdzielić kilka osób, choć ma za sobą także bardzo trudne chwile i rodzinne tragedie. Ale dzięki wsparciu innych wie już, że można to przetrwać. Nie wolno jedynie patrzeć ciągle w przeszłość i pogrążać w rozpaczy. Mówi, że trzeba być z ludźmi i cieszyć się z każdej dobrej rzeczy.
– Cieszę się życiem, bo świat jest piękny. W życiu każdy przeżywa różne chwile, trzeba jednak być razem i robić coś dobrego. Inni ludzie trzymają nas w pionie, trzeba rozmawiać i pomagać sobie. Jeżdżąc z zespołem na występy poznajemy fantastyczne osoby, dzielimy się pomysłami. W zespole jest jedenaście dziewcząt i trzech muzyków, co tydzień mamy próby, mamy coraz więcej zaproszeń na występy. To wszystko daje nam dużo energii. A ja jestem, jak w tym powiedzeniu „i do tańca i do różańca” – mówi Cecylia Szwedo.