Panią Krystynę Różycką z Raszówki zna bez wątpienia większość mieszkańców tej miejscowości. Przez wiele lat pracowała jako woźna w miejscowej szkole podstawowej. Dziś jest już na emeryturze, ale chętnie wspomina tamten czas, zwłaszcza w takich momentach – jak jubileusz 90-lecia, który właśnie obchodziła.
Podczas gdy kolejne roczniki opuszczały mury szkoły w Raszówce, zmieniali się kierownicy, pani Krystyna trwała na stanowisku do emerytury, bo jak mówi kochała swoją pracę. To odwzajemnione uczucie o czym świadczą wyrazy sympatii okazywane do dziś przez absolwentów szkoły, pracowników i mieszkańców.
Krystyna Różycka do Raszówki przyjechała w 1957 roku z Kielecczyzny z mężem i najstarszym synem. Tu urodziły się kolejne dzieci: cztery córki i dwóch synów. Mimo wielu obowiązków domowych pani Krystyna cały czas pracowała zawodowo.
– Czasu wolnego praktycznie nie było. Szkoła, dzieci i gospodarstwo – niełatwo było to pogodzić, ale się udawało. Nigdy nie byłam na zwolnieniu lekarskim. To chyba ciężka praca, tak mnie zahartowała – mówi jubilatka.
– I herbata z pokrzywy – dodaje z uśmiechem córka. Jak się okazuje pani Krystyna przez wiele lat parzyła dzieciom właśnie pokrzywę, gdy prosiły o herbatę.
– Mieliśmy jej pod dostatkiem, a w sklepach trudno było o coś lepszego. Wszystko zresztą było swoje, hodowaliśmy kozy, kaczki czy gęsi. Smak prawdziwej herbaty czy krowiego mleka poznaliśmy bardzo późno – dodaje syn jubilatki.
Pani Krystyna doczekała się 21 wnucząt, 14 prawnucząt, jednego praprawnuka, a kolejny wkrótce pojawi się na świecie. Dostojna jubilatka swoje 90. urodziny obchodziła w gronie najbliższych, ale z kwiatami i życzenia odwiedzili ją także wójt Gminy Lubin Tadeusz Kielan oraz sołtys Raszówki Tadeusz Kosturek.
(MG)